A swoją drogą dlaczego "DWUdnik"? Ponieważ z jednej strony jestem zbyt leniwy, by prowadzić "Dziennik", a co DWA dni (albo rzadziej) to takie optimum. Z drugiej strony, zdecydowanie wolę takie tytuły. Takie spontaniczne.


piątek, 5 lipca 2013

Dwudnik pokładowy. Dzień 3 i 4

Dzień 3
Chyba po raz pierwszy w życiu otrzymałem ksywę. Pasożyt ma już swój artystyczny pseudonim, więc przyszła kolei i na mnie. Miałem być "Ronaldem" (ale jestem za gruby), "Studiomanem" (nie pracuję w studiu, a tym bardziej wieczorami nie ratuję świata), "Ruskiem" (bo miałem koszulkę z napisem "Grazhdanin", czyli "Obywatel"). Wybór padł na "Loko". Nie znam uzasadnienia dla takiej decyzji, ale dla mnie może być. Spoko loko.
Było dużo okazji do śmiechu. Najpierw przyjechały panie i panowie z Zarządku Zieleni Miejskiej (chyba z ZZM). Chcieli zabrać rzeczy, składowane przy fontannie. Głównie deski, gałęzie wielkości rycerskich kopii. I stolik. I fotele. Bo całokształt przypominał raczej śmietnik, niż składzik. Więc powiedzieliśmy, że tu będzie taki artysta, który wybuduje DOM. W końcu się dowiedzieli. A gdy już się dowiedzieli, to sobie pojechali.
Potem przybyła Straż Miejska. Ktoś pewnie zadzwonił, że niedaleko dochodzi do "zanieczyszczania publicznego mienia". Szukali winnego. Więc powiedzieliśmy, że tu będzie taki artysta, który wybuduje DOM. W końcu się dowiedzieli. A gdy już się dowiedzieli, to sobie pojechali.
W międzyczasie (żeby nie było, że my tylko czekamy z otwartymi ramionami na gości) Arek vel Pasożyt vel Artysta pokazał prezentację, jak można budować domy: z plastikowych butelek, gazet, opon. Dzieciaki szybko połknęły bakcyla "Boba budowniczego" i aż paliły się do roboty. Ale najpierw trzeba zrobić plan. Przeanalizować mocne i słabe strony projektu. Mieć pewność, że konstrukcja będzie solidna i bezpieczna. Przecież nie od razu Kraków zbudowano.
Podzieliliśmy dzieciaki na trzy grupy: dziewczęta, chłopięta (chłopcy do lat 10) i starsi (chłopcy od lat 10). Każda z grup miała pomyśleć o swoich bazach, domkach, a później poszukać odpowiednich materiałów.
 
(W dalszej perspektywie starsi pomogą Pasożytowi przy budowie DOMU. Młodsi mają bawić się we własnym zakresie, a dziewczęta... zobaczymy jak to wyjdzie)
 
I znów zapanował chaos. Trudno zapanować nad łodzią na wzburzonym morzu, a co dopiero nad szalejącymi dzieciakami.
Wiem, że istnieją jakieś wstępne koncepcje domu. Może wykorzysta się ściętą trawę, zapakowaną w workach. Albo palety. Fajnie byłoby zrobić niedaleko ogródek, coś zasadzić. Na ostateczne decyzje przyjdzie jeszcze czas.


Zgadza się

 
 
Dzień 4
Jak łatwo sprowadzić wszelkie działanie człowieka do drzewa. Takiego, jak na przykład w Parku Dolinka. Drzewo rośnie, nabiera odpowiedni kształt, jest zależne od wielu czynników, takich jak światło, woda czy choroby. Mimo to, wystarczy jedna burza, jeden piorun, który energią 500 rozpędzonych samochodów wypali na pniu znamię. Jest wtedy jak naostrzony ołówek albo sztylet.
 
Dlatego takie drzewo zostaje uznane za niebezpieczne i jak najszybciej przystępuje się do wycinki.
 
Ponoć rano, pod fontannę przyjechał jakiś koleś z kumplem. Ponoć byli ze spółdzielni i mieli zabrać drewno. Myśleli, że dzieciakom łatwo wcisną taki kit. Ale kitem już nie było wezwanie policji.
Ponoć dzwonili do Arka, by przyniósł zezwolenia i zgody. I zanim chłopak dotarł na miejsce. to rzekomi pracownicy spółdzielni pocieli deski i gałęzie, wrzucili je do samochodu, spakowali swoje manatki i odjechali. Mogliby jeszcze pomachać rękami na pożegnanie. Lub posprzątać po sobie, bo pomimo braku drewna, i tak został bałagan.
No i dzieciaki były załamane. Jak inaczej zareagować, gdy ktoś kradnie ci wszystko co zdobyłeś swoim wysiłkiem, pracą.
(I na dodatek jesteś światkiem "zbrodni" w majestacie prawa)
Wszystko zabrali. "Zabrali" to za łagodne słowo. "Zabrać" to sobie można kanapki do szkoły, czy dziewczynę na wakacje. "Zabrali" H!a! Raczej "zajebali".
Ale przynajmniej był spokój z dzieciakami. Oby tylko na jakiś czas (przecież wczoraj była ich cała masa, a dziś większość poznikała jak duchy). Omówiłem z Arkiem parę spraw np. co do ulotek, planu zagospodarowania terenów zielonych.
Krąży mi po głowie jakiś pokrzepiający cytat o życiu. Lecz dokładnie go nie pamiętam. Ani też autora. Co jak co, ale trzeba iść do przodu. Nie poddawać się. Niby "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz