A swoją drogą dlaczego "DWUdnik"? Ponieważ z jednej strony jestem zbyt leniwy, by prowadzić "Dziennik", a co DWA dni (albo rzadziej) to takie optimum. Z drugiej strony, zdecydowanie wolę takie tytuły. Takie spontaniczne.


czwartek, 11 lipca 2013

Dwudnik pokładowy. Dzień 8

Motywem przewodnim tygodnia są bez wątpienia deski. Znam już wszystkie możliwe kształty, długość, szerokość, grubość. Idzie to w niebezpieczną stronę: niedługo deski zastąpią mój posiłek, a i sny (te w czasie sjesty i w nocy) będą wyłożone deskami. No i te drzazgi...
Altanka ma już porządną podłogę. Oczywiście jest ona z desek. Chłopaki (a może też i dziewczyny, nie wiem, nie było mnie przy tym akcie tworzenia powierzchni płaskiej) wykonali kawał dobrej roboty.
I znów szukaliśmy desek.  Znaleźliśmy je niedaleko, obok przedszkola. Po raz kolejny, wręcz tradycyjnie zrobiło się zamieszanie. Bo młodsze chłopaki chciały nam, starszym, pomóc. Ale jak na razie sprawiają same problemy. Mają dobre, szlachetne chęci... i generalnie na tym koniec.
Arek w delegacjach? Możliwe. Pewne. Cały czas gdzieś znika. Załatwia różne rzeczy.
(myślę, że Arek, jako Artysta powoli staje się Formalnością)
Jednak zawsze przychodzi. Co prawda nie na czas, ale na miejsce (z resztą mieszka na miejscu w namiocie). Pomagam mu jak mogę; głównie odciągam dzieciaki. "Przynęta" w postaci gry w piłkę nożną jak dotąd jest niezawodna.
Fajtłapa ze mnie straszna. To też możliwe. Pewne. Bo kimże jest fajtłapa, jeśli nie osobą, która nie przecina równo desek (podczas gdy inni przecinają równo) i która ma, albo stara się nie mieć, dwóch, lewych rąk? Król Midas zamieniał wszystko w złoto. Arek przecinał równo wszystkie deski. A ja zamieniałem wszystkie rzeczy użyteczne w bezużyteczne. Może czas najwyższy przychodzić do pracy w rękawiczkach? Najlepiej wykonanych z desek.


 
Pasożyt robi co może, by ostrzec mieszkańców
 
 
 
 
 
A tu klocki (przecięte nierówno)

 
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz